Kochani ♥
Czas na kilka słów o tym, dlaczego byłam tak cicha i nie udzielałam się w blogosferze przez ostatni czas. Mam właśnie za sobą najcięższe pół roku w moim życiu i właśnie powoli dochodzę do siebie. ;)
Pod koniec tego roku wyprowadziłam się z rodzinnego domu i zamieszkałam z D. Była to bardzo dobra decyzja i jej nie żałuję, ale gwałtowne wyrwanie się z domu, gdzie jedyne co to gotowałam sobie obiadki i przerzucenie na nagły natłok obowiązków i urządzanie mieszkania wymagało sporo czasu i wysiłku.
Do tego mniej więcej równolegle zaczęłam swoją pierwszą pracę - i to w weekendy, więc mój czas na odpoczynek drastycznie się skurczył, żeby nie powiedzieć że tak naprawdę wcale go nie było... Po dorzuceniu do tego uczelni, gdzie semestr letni był pełen projektów (co oznaczało wiele godzin siedzenia nad nimi), mamy niezbyt miły obrazek. ;) Do tego pod koniec pojawiły się jeszcze praktyki, na których naprawdę mi zależy, więc już codziennie musiałam wcześnie wstać, przy czym kładłam się zazwyczaj naprawdę późno. A po powrocie do domu zakupy, sprzątanie, gotowanie, nauka.... I tak w kółko, bez dnia wytchnienia.
Wmawiałam sobie, że przesadzam, że tak naprawdę komu potrzebny weekend, dzień bez obowiązków, 8 godzin snu, czas i siły na trening? Ale jednak te wszystkie rzeczy są mi potrzebne, i to bardzo...
W pewnym momencie nie miałam już siły na nic. Na paznokcie miałam czas raz na 1,5-2 tygodnie więc kładłam na szybko byle jaką hybrydę. Nie miałam czasu na siłownie więc przytyłam, jadłam w biegu byle co i popijałam kolejnymi kawami, dobijałam do 6 dziennie. Byłam jak chodzące zombie, zmęczona, drażliwa i niezbyt szczęśliwa, a moja samoocena szybowała w dół.
Krok po kroku, na spokojnie, wracam do żywych.
Nie obiecuje na razie pełnego powrotu, bo przez wyrzuty sumienia nawet o blogu myślę z przerażeniem - bardzo źle się czuję z tym, że nie umiałam znaleźć dla Was czasu, nawet w tym natłoku obowiązków. :( Ale na pewno będę tu częściej, mam spisanych duuużo pomysłów na posty. ;)
Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i przyjmiecie z otwartymi ramionami, kiedy już będę znów sobą. ♥
PS - zdjęcie to przedsmak kolejnego posta :)
Lubicie Happy Dots? :) Dajcie kciuka w górę ♥